Warszawa/ Posłanki KO na kontroli w komendzie stołecznej policji; badają sprawę wypadku radiowozu z nastolatkami
Posłanki KO podkreśliły swoje oburzenie faktem, że "policjanci zabrali dwie niewinne nastolatki w rajd po bezdrożach, doprowadzili do wypadku drogowego i nie udzielili pomocy". Przekazały, że z ustaleń, jakie poczyniły m.in. na pruszkowskiej komendzie wynika, że choć dla jednego z policjantów był to pierwszy patrol w czynnej służbie, to drugi z funkcjonariuszy miał 18-letni staż pracy. I to on siedział za kierownicą radiowozu. Zdaniem parlamentarzystek, z takim doświadczeniem, nie powinien dopuścić do sytuacji, do której doszło.
"To ich dyskwalifikuje nie tylko jako policjantów, ale także jako ludzi" - mówiły o funkcjonariuszach posłanki.
Postępowanie dyscyplinarne w tej sprawie przejęła komenda stołeczna policji, stąd czwartkowa kontrola parlamentarzystek właśnie w KSP. Na briefingu dla mediów posłanki stwierdziły, że rzecznik warszawskiej policji odwraca ich uwagę od problemu dywagacjami, czy dziewczęta zostały do radiowozu zaproszone, czy same chciały wejść.
"Będziemy dociekać, co dziewczyny robiły w tym samochodzie, dokąd policjanci chcieli je zabrać, jak doszło do wypadku" - mówiły parlamentarzystki o planach swojej kontroli. "Będziemy żądały konsekwencji zarówno służbowych, jak i prawnych. I chcemy ustalić, czy to był pojedynczy incydent, czy proceder, którego dopuszczają się funkcjonariusze policji w Polsce, bo czują się bezkarni" - przekazały Kinga Gajewska i Aleksandra Gajewska.
Z ich ustaleń wynika, że młodszy z policjantów otrzymał cztery zarzuty dyscyplinarne, a starszy sześć. W trakcie kontroli poselskiej parlamentarzystki chcą ustalić też, jakie są to zarzuty i dlaczego tylko jeden z policjantów został zawieszony.
W ubiegły poniedziałek wieczorem funkcjonariusze z Pruszkowa otrzymali zgłoszenie dotyczące wypalania kabli. Pojechali na miejsce. "Wypalania nie potwierdzili, natomiast było jakieś ognisko" - przekazywała wówczas PAP kom. Karolina Kańka z Komendy Powiatowej Policji w Pruszkowie.
Funkcjonariusze zakończyli interwencję i zabrali do radiowozu dwie nastolatki. W pewnym momencie w miejscowości Dawidy Bankowe (woj. mazowieckie) doszło do wypadku radiowozu. Funkcjonariusz stracił panowanie nad samochodem i auto uderzyło w drzewo. Dziewczyny same zgłosiły się na pogotowie, a potem jedna z nich pojechała do szpitala. Karetka została też wezwana na miejsce wypadku.
O zdarzeniu Komendant Powiatowy Policji w Pruszkowie poinformował Biuro Spraw Wewnętrznych Policji, Prokuraturę, a także Komendanta Stołecznego Policji. "Stąd decyzja ze strony Komendanta Stołecznego Policji o skierowaniu na miejsce Wydziału Kontroli KSP. Po wykonaniu czynności wyjaśniających podjęto niezwłocznie decyzję o czynnościach dyscyplinarnych, bowiem nie ma żadnych wątpliwości, że w samochodzie znajdowały się osoby postronne" - podkreślił tuż po tym rzecznik warszawskiej policji nadkomisarz Sylwester Marczak.
Dodał, że dalsze decyzje w tej sprawie uzależnione są od ustaleń postępowania dyscyplinarnego i od ustaleń prokuratury w ramach prowadzonego śledztwa. Sprawą zajmuje się też Prokuratura Okręgowa w Warszawie.(PAP)
Autor: Luiza Łuniewska
lui/ ok/